wtorek, 14 października 2014

Z dzieckiem na weselu

W pierwszą sobotę października mieliśmy przyjemność bawić się na weselu mojej siostry.
Z racji, że wszyscy najbliżsi byli na weselu, Anielka także bawiła się na weselu cioci i chrzestnego.

Wesele było w naszym mieście, więc jeśli Anielce bardzo by się nie podobało, albo nie mogłaby zasnąć "na sali" pojechalibyśmy do domu. Napisałam "na sali", ale nie bierzcie tego całkowicie na poważnie, bo moje dziecko nie spało na podłodze sali weselnej, ani na krzesełkach.  Na piętrze mieliśmy wynajęty pokój. Na górze było cicho i wcale nie było słychać muzyki, także spokojnie mogliśmy położyć dziecko spać.
Aniela (nie)stety jest typem dziecka, które ciężko zasypia z obcym miejscu, a jakby do tego jeszcze nie miała mamy u boku to byłby problem (chociaż myślę, że z babciami dałaby radę, ale obie były na weselu) a nie wyobrażam sobie, żeby Aniela została u kogoś z dalszej rodziny, albo u znajomych. Myślę, że to byłoby dla niej gorsze niż (jak niektórym się wydaje) wesele.

Na weselu było jeszcze parę dzieci, starszych od Anielki. Jedne po pewnym czasie imprezy pojechały do babci, cioci, niektóre spały tak jak Anielka w spokojach na piętrze.


Jak przebiegło nam wesele z dzieckiem? Czy czuliśmy się umęczeni?

Anielka bardzo cieszyła się na to wesele, z niecierpliwością czekała na swoją sukienkę, później na buty. Dumnie opowiadała o całej swojej garderobie.
Przed wyjazdem z domu Aniela trochę zaczęła marudzić bo była śpiąca (nie śpi w dzień i czasami na kryzys), ale wytrwała błogosławieństwo w domu i całą mszę. W drodze na salę zasnęła w samochodzie, więc zamiast na salę poszliśmy do pokoju i położyliśmy Anielkę do łóżka. Ja poszłam "witać" młodych K. został z młodą w pokoju (nigdy bym jej nie zostawiła samej w obcym miejscu) załapałam się na pierwsze danie i poszłam na górę by mąż mógł także zjeść. W między czasie K. wykonał telefon do siostry, która przyjechała i została w pokoju z naszym dzieckiem. Zjedliśmy drugie danie, młodzi szykują się do pierwszego tańca, nagle telefon od szwagierki, więc lecimy na górę. Anielka się obudziła i nie chciała już spać także zebraliśmy się i poszliśmy na salę. Zdążyliśmy na pierwszy taniec, młoda szczęśliwa, że jest na weselu. Szwagierka pojechała do domu, a my ruszyliśmy w tańce. Aniela zawsze była pierwsza na parkiecie i ostatnia schodziła. Tylko jak usłyszała muzykę po przerwie od razu było "idziemy tańczyć".
Ogólnie nasze dziecko wytrwało gdzieś do godziny 24tej. Mieliśmy w między czasie dwie próby spania. Raz przebraliśmy młodą w piżamkę dała mi buzi i położyła się, pytam "a tacie dasz buzi?" , "nie" i zamyka oczy. Sama nie zdążyłam chyba mrugnąć, a moje dziecko stwierdza, że już się wyspało i chce iść tańczyć. Przebraliśmy Anielkę w inną sukienkę i zeszliśmy na salę. Druga próba była jeszcze krótsza. Moje dziecko weszło do pokoju, stwierdziło, że nie chce piżamki, weszła na łóżko, położyła się i "no to jak idziemy?"
Trzecie próba i ostatnia. Poszło szybko, przebrałam Anielkę i się położyłyśmy, chwila na wtulenie się i oczka zamknięte i moje dziecko śpi.
My byliśmy na weselu do godziny 3.30, jedno było na sali, jedno z dzieckiem, albo babcia była z małą, a my na sali.
Czy czułam się zmęczona? Szczerze to byłam zmęczona jak po każdym innym weselu, a nie tym, że było z nami dziecko.

Jeśli mam być szczera, to nie żałuje, że zabraliśmy Anielkę, chociaż gdyby to było wesele znajomych to pewnie Anielka zostałaby z dziadkami, albo byśmy nie poszli. Wiadomo nie każdy sobie życzy, aby były dzieci na weselu. Tutaj wszystko było dogadane z moją siostrą.

Poprawiny to trochę inna bajka. Dzieci było ponad 15 i szalały wszystkie. Były przyszykowane specjalne słoiki ze słodkościami i balonami, które robiły nieziemską furorę. Był zorganizowany konkurs taneczny dla wszystkich dzieci. Młodzi wybierając zwycięzcę świetnie to rozegrali, bo każdy wygrał to samo i każde dziecko było szczęśliwe:)

Podsumowując, nie jestem zwolenniczką dzieci na takich imprezach, ale też nie jestem osobą która mówi kategorycznie NIE! bo różne są sytuacje.
To że zabrałam dziecko na wesele nie czyni mnie wyrodną matką.
Myślę, że wszystko zależy jak rodzice do tego podchodzą, bo wiem, że są tacy którzy biorą dzieci i później dzieci biegają same, a rodzice bawią się w najlepsze. Takim zachowaniom jestem przeciwna.
Decydując się zabrać dziecko trzeba liczyć się z tym, że trzeba poświęcać czas dziecku, a nie tylko na zabawę.


wtorek, 7 października 2014

"Mamy mają moc" - Spotkanie mam blogerek w Grodzisku Mazowieckim

13 września zebraliśmy się całą rodzinką i ruszyliśmy do Grodziska Mazowieckiego na Spotkanie Mam Blogerek.
Trochę martwiłam się o to co mój mąż będzie robił z Anielką przez czas spotkania. Okazało się, że organizatorki Ola i Asia wybrały spaniałe miejsce.


Restauracja Piknik to wspaniałe i piękne miejsce, znajdujące się w parku gdzie jest duży (ogromny) plac zabaw, fontanny i dużo zieleni. Sama restauracja po prostu skradła moje serce i te leżaczki przed, po prostu cudnie :) Dzieciaczki także miały swój kącik w restauracji gdzie chętnie się bawiły.




Zagadane mateczki, wymieniające się doświadczeniami nie tylko macierzyńskimi i nasze pociechy na fotografiach uwieczniła Pani Dagmara.

Na naszym spotkaniu pojawiła się także Pani Luiza Barszcz, która wykonała sesję rodzinną, którą w drodze losowania wygrała Kasia, efekty sesji świetne:)

Pod koniec spotkania pojawiła się Joanna Wolska kosmetyczka i masażystka.


Na spotkaniu nie zabrakło ludzi z telewizji i gazety:)
Organizatorki udzieliły wywiadów dla Gazety Bogoria i Grodziskiej Telewizji




Spotkanie przebiegło w bardzo miłej atmosferze i bardzo szybko. Niestety czas zleciał szybciutko i trzeba było się żegnać i wracać do domu. Serdecznie dziękuję wszystkim uczestniczkom za bardzo miło spędzony czas.

Uczestniczki:
Panienka Anna
Ilikemyself
Tosinkowo
Jest cudnie
Magpie on a daily basis
Anielove

Sponsorzy:
Koralikova
Poldaun
Dagmara Nadratowska
Tygryski
Sova
Lady Charlotte
Oriflame
kolorowe Pokoiki
Baby Ono
InFarmacja
Infante
Sebastian Adamkiewicz