W pierwszą sobotę października mieliśmy przyjemność bawić się na weselu mojej siostry.
Z racji, że wszyscy najbliżsi byli na weselu, Anielka także bawiła się na weselu cioci i chrzestnego.
Wesele było w naszym mieście, więc jeśli Anielce bardzo by się nie podobało, albo nie mogłaby zasnąć "na sali" pojechalibyśmy do domu. Napisałam "na sali", ale nie bierzcie tego całkowicie na poważnie, bo moje dziecko nie spało na podłodze sali weselnej, ani na krzesełkach. Na piętrze mieliśmy wynajęty pokój. Na górze było cicho i wcale nie było słychać muzyki, także spokojnie mogliśmy położyć dziecko spać.
Aniela (nie)stety jest typem dziecka, które ciężko zasypia z obcym miejscu, a jakby do tego jeszcze nie miała mamy u boku to byłby problem (chociaż myślę, że z babciami dałaby radę, ale obie były na weselu) a nie wyobrażam sobie, żeby Aniela została u kogoś z dalszej rodziny, albo u znajomych. Myślę, że to byłoby dla niej gorsze niż (jak niektórym się wydaje) wesele.
Na weselu było jeszcze parę dzieci, starszych od Anielki. Jedne po pewnym czasie imprezy pojechały do babci, cioci, niektóre spały tak jak Anielka w spokojach na piętrze.
Jak przebiegło nam wesele z dzieckiem? Czy czuliśmy się umęczeni?
Anielka bardzo cieszyła się na to wesele, z niecierpliwością czekała na swoją sukienkę, później na buty. Dumnie opowiadała o całej swojej garderobie.
Przed wyjazdem z domu Aniela trochę zaczęła marudzić bo była śpiąca (nie śpi w dzień i czasami na kryzys), ale wytrwała błogosławieństwo w domu i całą mszę. W drodze na salę zasnęła w samochodzie, więc zamiast na salę poszliśmy do pokoju i położyliśmy Anielkę do łóżka. Ja poszłam "witać" młodych K. został z młodą w pokoju (nigdy bym jej nie zostawiła samej w obcym miejscu) załapałam się na pierwsze danie i poszłam na górę by mąż mógł także zjeść. W między czasie K. wykonał telefon do siostry, która przyjechała i została w pokoju z naszym dzieckiem. Zjedliśmy drugie danie, młodzi szykują się do pierwszego tańca, nagle telefon od szwagierki, więc lecimy na górę. Anielka się obudziła i nie chciała już spać także zebraliśmy się i poszliśmy na salę. Zdążyliśmy na pierwszy taniec, młoda szczęśliwa, że jest na weselu. Szwagierka pojechała do domu, a my ruszyliśmy w tańce. Aniela zawsze była pierwsza na parkiecie i ostatnia schodziła. Tylko jak usłyszała muzykę po przerwie od razu było "idziemy tańczyć".
Ogólnie nasze dziecko wytrwało gdzieś do godziny 24tej. Mieliśmy w między czasie dwie próby spania. Raz przebraliśmy młodą w piżamkę dała mi buzi i położyła się, pytam "a tacie dasz buzi?" , "nie" i zamyka oczy. Sama nie zdążyłam chyba mrugnąć, a moje dziecko stwierdza, że już się wyspało i chce iść tańczyć. Przebraliśmy Anielkę w inną sukienkę i zeszliśmy na salę. Druga próba była jeszcze krótsza. Moje dziecko weszło do pokoju, stwierdziło, że nie chce piżamki, weszła na łóżko, położyła się i "no to jak idziemy?"
Trzecie próba i ostatnia. Poszło szybko, przebrałam Anielkę i się położyłyśmy, chwila na wtulenie się i oczka zamknięte i moje dziecko śpi.
My byliśmy na weselu do godziny 3.30, jedno było na sali, jedno z dzieckiem, albo babcia była z małą, a my na sali.
Czy czułam się zmęczona? Szczerze to byłam zmęczona jak po każdym innym weselu, a nie tym, że było z nami dziecko.
Jeśli mam być szczera, to nie żałuje, że zabraliśmy Anielkę, chociaż gdyby to było wesele znajomych to pewnie Anielka zostałaby z dziadkami, albo byśmy nie poszli. Wiadomo nie każdy sobie życzy, aby były dzieci na weselu. Tutaj wszystko było dogadane z moją siostrą.
Poprawiny to trochę inna bajka. Dzieci było ponad 15 i szalały wszystkie. Były przyszykowane specjalne słoiki ze słodkościami i balonami, które robiły nieziemską furorę. Był zorganizowany konkurs taneczny dla wszystkich dzieci. Młodzi wybierając zwycięzcę świetnie to rozegrali, bo każdy wygrał to samo i każde dziecko było szczęśliwe:)
Podsumowując, nie jestem zwolenniczką dzieci na takich imprezach, ale też nie jestem osobą która mówi kategorycznie NIE! bo różne są sytuacje.
To że zabrałam dziecko na wesele nie czyni mnie wyrodną matką.
Myślę, że wszystko zależy jak rodzice do tego podchodzą, bo wiem, że są tacy którzy biorą dzieci i później dzieci biegają same, a rodzice bawią się w najlepsze. Takim zachowaniom jestem przeciwna.
Decydując się zabrać dziecko trzeba liczyć się z tym, że trzeba poświęcać czas dziecku, a nie tylko na zabawę.
W waszym przypadku zupełnie rozumiem sytuację, w dodatku Aniela jest już większa, u nas wesela z Leną to masakra
OdpowiedzUsuńKarolina, ale są tacy którzy twierdzą, że zabierając dziecko na wesele popełniamy przestępstwo i nie ważne nic, żadne argumenty nie przemawiają, wszystkich do jednego wora i koniec.
UsuńHę ? co to za ludzie ? Pierwszy raz słyszę taką opinię :) u nas to normalka,ze dzieci sa zabierane czasem na wesela aczkolwiek teraz nastała moda wesel bez dzieci .
UsuńMy za rok mamy date slubu i tez bedziemy prosic bez dzieci, zaś na poprawinach beda same atrakcje dla dzieci .
Osoby z najbliższego otoczenia nie komentowały negatywnie, ale niestety są tacy.
UsuńMy też prosiliśmy bez dzieci na wesele, ale jeśli ktoś nie miał co zrobić z dzieckiem, albo osoby były gdzieś z drugiego końca polski to było dla mnie oczywiste, że przyjadą z dziećmi i nikomu bym nie powiedziała, że kategorycznie nie życzę sobie dzieci na weselu, bo różne są sytuacje
Wyczuwam delikatny przytyk ;)
UsuńRaczej zawsze sądziłam w drugą stronę - ci rodzice, którzy nie chcą brac dzieci na wesele są wyrodni, bo jak to - dziecko z kimś zostawić.
I u nas było proszone bez dzieci - bo dzieci znajomych to już były kilkulatki ( osiem lat wzwyż ). Jedna mama, która miała trzymiesięczną córeczkę nie była proszona o przyjście bez dziecka, bo pytałam czy ma jakieś życzenia ale ona wolała zostawić dziecko w domu.
A! I wszyscy byli miejscowi - niektórzy mieli od 500m do 2 km do domu, góra 20 km.
Także różne są sytuacje i to, że nie chciałam dzieci na weselu nie znaczy, że nie myślałam o gościach w ogóle.
Jedni są za tym że wyrodni są ci zostawiają dziecko w domu, drudzy że ci co idą z dzieckiem idą na wesele. Ja uważam, że nie można wszystkich wrzucić do jednego wora bo życie nie jest takie proste i sytuacje są różne. Wolałam zabrać dziecko ze sobą niż narażać ją na stres związany ze spaniej bez rodziców w nieswoim domu
UsuńOj, mogłabym dalej dyskutować ale mi się nie chce.
UsuńWychodzę z założenia, że wesele nie jest miejscem dla dzieci więc jeśli sytuacja na to pozwala, to dzieci nie bierzemy. Oczywiście, co innego jeśli okoliczności na to nie pozwalają ale w takiej sytuacji jeszcze nie byłam. Może kiedyś stwierdzę, że dzieci na weselu to świetny pomysł i będę żałować, że nie brałam rocznej czy dwuletniej KoCórki na wesela. Może przy następnym dziecku mi się zmieni. Może. A może nie. Póki co jeszcze mnie nikt nie przekonał, że warto ( zwróć uwagę na słowo "warto" - bo ja rozumiem, że czasem nie ma z kim zostawić, że daleko etc) brać dziecko na wesele.
Chyba nie wszystko dobrze przeczytałaś bo ja nikogo nie chcę przekonać, że wesele to miejsce dla dzieci.
Usuń"Podsumowując, nie jestem zwolenniczką dzieci na takich imprezach, ale też nie jestem osobą która mówi kategorycznie NIE! bo różne są sytuacje."
Może nie doczytałam :)
UsuńA raczej przeczytałam ale w gąszczu komentarzy, zapomniałam :)
:)
UsuńAle cudnie wyglądaliście...U mnie na weselu było mase dzieci, bo kuzynostwo ogólnie to podlotki były i świetnie się bawili, maluchów tez było sporo ale one po północy byłe odsyłane do babć, cioć. My braliśmy na jedno przyjęcie weselne Daśka (bo jedno tylko było) i był jedynym małym dzieckiem ale nikomu nie przeszkadzał. Zaś do znajomych dostawałam zaproszenia tylko dla mnie i dla mężą i choć mieliśmy możliwość zostawienia chłopców nie poszliśmy oczywiście potem się okazało, że było pełno "niezaproszonych dzieci" ale jak ktoś tego nie pisze to ja to rozumiem jako brak zaproszenia dla młodszego towarzystwa...
OdpowiedzUsuńDziękuję:) My w tamtym roku byliśmy na weselu u moich znajomych i wtedy z Anielką została moja mama. Byliśmy do oczepin i wróciliśmy do domu. Teraz sytuacja inna więc młoda była z nami
UsuńNo przecież Aniela to już imprezowa panna i to na wydaniu - welon mogłaby łapać :)
OdpowiedzUsuńU nas na weselu było trochę dzieci, w tym córeczka kuzynki, która miała wtedy 10 miesięcy - da się, da się :)
pewnie że się da, u kuzynki mojego męża byli z dzieckiem 2miesięcznym i też dali radę:)
UsuńAniela na weselu tylko z nami tańczyła, a na poprawinach dawała czadu z dziećmi i skradała serca gości :P
a welon złapała 10latka :) (i mój kuzyn który ma prawie 2 m, więc wyglądali świetnie)
Ja też jestem za dziećmi na weselu, jeśli nie przekraczamy granic rozsądku. Zabrałam dzieci na wesele na wyjeździe i nie czuję się wyrodną matką.
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że niedawno czytałam o tym na innym, dość popularnym blogu, którego autorka właśnie jako wyrodne matki określiła te, co to biorą dziecko... Nie podjęłam tematu, bo nie warto, ale miałam ogromną ochotę napisać na ten temat. Nie zawsze tak się da zrobić, żeby zostawić maluchy pod opieką, a i nie zawsze chcemy odpuścić wesele ze względu na dzieci. Przecież wiadomo, że trzeba pilnować i zorganizować miejsce spokojne dla snu i tyle. Żadna krzywda się dzieciom nie stanie.
Bardzo ładnie wyglądałaś :)
Mati był na jednym ślubie. Naszym ;) ale u nas przyjęcie było w domu więc szalał na całego.
OdpowiedzUsuńZa rok mamy wesela kuzynów. Jeszcze nie wiem czy pójdziemy. Zawsze mogę go zostawić u dziadków i będzie szczęśliwy. Z drugiej strony chcę go pokazać reszcie rodziny bo innej okazji szybko nie będzie. Mam trochę dylematów ;) pewnie skończy się na tym, że pójdzie z nami, ale wyjdziemy koło 21. Wszystko zależy od niego. Nie wyobrażam sobie, aby go przemęczyć.
Na weselach moich sióstr na pewno będzie. Ale im się nie spieszy ;)
My zabralismy synka na wesele pierwszy raz, jak miał kilka miesięcy. Nie żałujemy, mimo że z racji braku pokoju szybko zabralismy się z powrotem domu. Za tydzień czeka nas kolejne wesele. Oskar ma rok i dwa miesiące, więc pewnie wszystko będzie wyglądało już inaczej. Nie rezygnujemy tylko dlatego, że mamy małe dziecko. Z nim też można się bawić na imprezach.
OdpowiedzUsuńWow jak Wy pieknie wygladacie!
OdpowiedzUsuń