środa, 28 maja 2014

Planeta Dziecko!

Mama wczoraj miała wychodne. Sama. Bez dziecka, bez męża.
Wczoraj moimi towarzyszami były koleżanki i całkiem spore grono mam i przyszłych mama.

"Trafiłam" na Planetę Dziecko. A raczej zapisałam się na warsztaty.
PLANETA DZIECKO to warsztaty dla przyszłych i obecnych rodziców. Są to spotkania bezpłatne, organizowane w różnych miastach, (Częstochowa, Łódź, Płock, Kielce, Skierniewice, Bydgoszcz, Toru, Włocławek, Piotrków Tryb., Radom, Bełchatów, Kraków).

Na wczorajszym spotkaniu można było posłuchać o:
- diecie kobiet w ciąży oraz karmiących piersią (Magdalena Makarowska)
- różnicach mleka matki, a mleka modyfikowanego (Enfamil)
- produktach i działaniu kosmetyków firmy Mary Kay
- zaletach produktów firmy Lovi m.in. laktatora elektrycznego
- zapobieganiu i walce z rozstępami (Bio-Oil)
- pierwszej pomocy

Wykłady bardzo fajne i przydatne. Wszyscy z "wykładowców" byli po wykładach, oraz podczas przerw do dyspozycji słuchaczy. Można było indywidualnie zadać pytania na które dostawało się naprawdę wyczerpujące odpowiedzi.

Poza wyżej wymienionymi osobami podczas przerw można było zapoznać się z ofertą:
- Studia fotograficznego Marcina Wiśniewskiego
- firmy Alles
- marki Hurom (wyciskarki do soków)
- firmy elminio

Podczas warsztatów wszyscy słuchacze otrzymali drobne upominki od firm partnerujących oraz wiele ulotek firm, produktów dla mam i dzieci.

Organizatorem warsztatów jest firma Modern Mama Group, wydawca bezpłatnego magazynu parentingowego A ku ku - Rodzice dla Rodziców wydawanego na teranie woj. Łódzkiego

Serdecznie polecam warsztaty PLANETA DZIECKO wszystkim rodzicom.

Wiele ciekawych informacji i okazja dla mamy na "wyrwanie" się z domu :)

A może któraś z was już uczestniczyła w takich warsztatach? Jeśli tak to czekam na wasze opinie na ich temat.


sobota, 17 maja 2014

Urodzinowo!

W końcu wolna chwila więc krótka relacja z urodzin Anielki.

Z racji, że Anielowy tata nie mógł wziąć wolnego urodziny zaczęły się dopiero o 18. Było dwanaście osób plus solenizantka. Prezenty Aniela dostała na samym początku więc szalała, wyciągała, oglądała.

Miśki szafa została wzbogacona o 2 nowe sukienki, bolerko, bluzę, koszulkę, rajstopy i katanę, a zabawkowa szuflada o żelazko (sikające wodą i wydającą dźwięk puszczanej pary), klocki z obrazkami, mikser (hit prezentów), lalkę śpiewająco/gadającą, skoczka-jelonka, kulki do nawlekania na sznureczki, piankoline. Poza tym słodycze i jakieś płyny do kąpieli. Aaaa i tort.

Po rozpakowaniu wszystkiego nadszedł czas na tort i dmuchanie świeczek(w sumie to świeczki)
Aniela dmuchanie trenowała chyba z tydzień. Zawsze się uśmialiśmy gdy dmuchała świeczkę bo zanim zdmuchiwała to "odstawiała rytuał" czyli musiała kilka razy "machnąć" językiem oblizując wargi i dopiero dmuchała, tak też było na urodzinkach. Oczywiście na jednym dmuchaniu się nie skończyło. Aniela była zachwycona tortem w kształcie Świnki Peppy którą uwielbia.

Później Aniela szykowała w swoim nowym sprzęcie (mikserze) tort i częstowała wszystkich. Kazała śpiewać sto lat sobie kilkanaście razy. Stawała i Śto Jat Śto Jat. Śmiechu było co nie miara.

Jedyne co się mojemu dziecku nie podobało to to jak mama udekorowała balonami okno. Wchodzi to pokoju "ojej" pytam się "podoba ci się?" a Młoda "niee. to tu" pokazując na podłogę.
Koniec końców balony zostały na swoim miejscu, dopiero pod koniec urodzin jej zdjęłam i "waliła" balonem wujka po głowie i cioci jeździła po głowie balonami żeby włosy stawały naelektryzowane.

Impreza udana, niestety mało zdjęć, bo matka zakręcona, a jak już ja nie zrobię zdjęć to nikt nie zrobi. Kilka zrobiła moja siostra, chociaż i tak pozostawiają trochę do życzenia, ale co tam pokaże wam to co mam :)













wtorek, 13 maja 2014

730 dni niezwykłego szczęścia

2 lata, 24 miesiące, 730 dni, niespełna 12 kg NIEZWYKŁEGO SZCZĘŚCIA.

Tak, tak moje dziecko kończy dzisiaj dwa lata.

730 dni nieprzespanych nocy, strachu, rozpierającej serce dumy, szczęścia i tysiąc innych uczuć towarzyszących wychowywaniu dziecka.

Nic nie jest wstanie odzwierciedlić miłości rodziców do dziecka. Nie ważne, że czasami mamy dość, że mamy ochotę zostawić wszystko i wyjść, jeden uśmiech i świat obraca się o 360 stopni. 

Ból porodowy poszedł w niepamięć gdy zobaczyłam JĄ, taką małą, kruchą. Mogłabym znieść ten ból tysiąc raz tylko, żeby moje dziecko nie musiało cierpieć. Wiem, że zrobiłabym dla niej wszystko.

Dwa lata zleciały bardzo szybko, przez te dwa lata wiele się zmieniło. Cudowne dwa lata, chociaż szkoda, że ten czas tak leci.

Moja mała córeczka, to już "kawał" samodzielnej panny. 


Urodziny będziemy świętować jutro! Grono niewielkie, ale dla nas wystarczające. 
Pojutrze postaram się napisać jak było. 
Anielka już nie może doczekać się dmuchania świeczek. 

100 lat córeczko w szczęściu!!

Mały przegląd zdjęć:)


 






środa, 7 maja 2014

Przeprowadzka - stres dla dziecka

Dziś o naszej przeprowadzce do dziadków.

We wtorek po świętach wielkanocnych zaczęliśmy pakowanie i przeprowadzkę. Niestety nie da się mieszkać bez wanny i wc szczególnie z dzieckiem, do tego kurz, pył i ciągły hałas. Gdy K. wrócił z pracy zawieźliśmy Anielkę do rodziców K. i sami pojechaliśmy pakować rzeczy i skuwać płytki w łazience. Gdy skończyliśmy w mieszkaniu pojechaliśmy do małą i do moich rodziców. Aniela była szczęśliwa bo była z babusią i wygłupiała się z dziadkiem.
Czar prysł gdy położyliśmy się do spania. Aniela bardzo płakała,wstawała i powtarzała "nie cem". Jakoś jednak zasnęła.
Kolejny dzień Aniela w niebie bo cały dzień z babusią i babusi nie odstępowała na krok. Babcia nawet spokojnie nie mogła iść do toalety, młoda chodziła za nią wszędzie i wszystko chciała robić z babcią. Nastał wieczór i wraz z nim przyszły moje obawy co do zasypiania, było lepiej niż pierwszej nocy, chociaż nie obyło się bez małego płaczu. Z każdym kolejnym wieczorem było lepiej, już nie ma problemu z zasypianiem, Anielka nawet raz zasnęła  z babcią i raz z tatą, co było dla mnie szokiem bo Aniela nigdy nie dopuszczała do siebie nikogo prócz mamusi gdy szła spać.


Ostatnie dni Aniela nie chce mnie nigdzie wypuścić samej, nawet na dół do sklepu, odstawia straszną histerię. Moje dziecko nie jest przyzwyczajone, że mama tak często "znika" i chyba strach wziął górę, a niestety czasami muszę wyjść sama coś załatwić związanego z remontem. Staram się ją brać jak najczęściej, żeby wiedziała, że jej nie zostawię. Bo trzeba będzie ją zostawiać u dziadków gdy będziemy sprzątać po remoncie.

Do przeprowadzki Anielę przygotowywałam dość długo, by nie było szoku, że naglę się wyprowadzamy nie wiadomo czemu. Tłumaczyłam, że przyjdzie pan i wszystko popsuje, zeby zrobić nowe ładniejsze. Razem zrywałyśmy po troszku tapetę w toalecie. Aniela póżniej wchodziła i mówiła "to ja, pam" czyli, że ona zerwała, a pan przyjdzie i naprawi. W łazience pokazywała co będzie nowe. Tłumaczyłam, że będzie brudno i nie będzie jak się bawić i robić myju myju, że będziemy spać u babusi i dziadzia. Aniela wiedziała wszystko bardzo dobrze, myślę, że wytłumaczyłam jej to najdokładniej jak mogłam by zrozumiała. Jednak to jest tylko dziecko niby wszystko wiedziała, a jednak to dla niej stres.
Poza tym staramy się co jakiś czas zabierać Anielkę by zobaczyła co się u nas dzieje i co się zmienia.

Po przeprowadzce Aniela znowu zaczęła budzić się w nocy na cyca (a cyckała tylko rano i zasypiała z cycem popołudniu) ostatnie noce były już trochę lepsze i teraz już sama nie wiem czy to związane ze stresem czy idą Anielce piątki (bo jakieś białe kropeczki zlokalizowałam)

Poza tym nie jest źle, "zwiedzamy" nowe tereny i buszujemy po innych niż zawsze sh :) Aniela gada jak najęta codziennie zaskakuje nas nowymi słowami, coś próbuje składać i nawet jej to nieźle wychodzi.

Pozdrawiamy was serdecznie :)

poniedziałek, 5 maja 2014

Wracamy ...

Ostatnio nas mało na blogu, wasze blogi staram się czytać na bieżąco chociaż ciężko z komentowaniem, postaram się poprawić:) Wszystko to spowodowane jest naszą nieobecnością w domu. Zaraz po świętach przeprowadziliśmy się do moich rodziców, a tu czasu na siedzenie przed komputerem nie ma, poza tym ruter nie ogarnia takiej ilości komputerów :)

Staramy się spędzać jak najwięcej czasu na dworze chociaż majówkowa pogoda niezbyt na to pozwalała. Na szczęście z czwartku skorzystaliśmy na maksa, ogólnie cały dzień na dworze, najpierw u cioci-babci na wsi, później na działce u kuzynki. Wyjechaliśmy koło 10 wróciliśmy o 19, mała padła jak mucha, bo spała tylko w samochodzie jak jechaliśmy czyli jakieś 30 min.

Dzisiaj zostawiam was z naszymi zdjęciami,a w następnym poście o tym jak Aniela przeżywa przeprowadzkę do dziadków.

Kwiatuszki od naszej Niuni dla rodziców, zbierana z babcią 
 
Aniela ubrana za 7 zł, czyli nasze łowy z sh

Przed spacerkiem 



ostatnio ulubione zajęcie Anielki - dmuchawce

prezent od cioci - parasolka, bardzo podoba się Niuni 
(płaszczyk 8zł sh)

Majówka