Ręce opadają mi do samej ziemi!
To, że Aniela co chwilę choruje odkąd poszła do przedszkola zaakceptowałam i przyjęłam na klatę. Rozumiem, dzieci się zarażają, nowe bakterie nieznane naszym dzieciom itd.
Ale jak może specjalista nie rozpoznać danej choroby. Zacznijmy od początku historię Anielkowej choroby.
Dokładnie 20 lutego rano Aniela przyjęła pierwszą tabletkę z drugiej serii ISMIGENu (szczepionka do ustna na odporność) w nocy obudziła się z płaczem i stanem podgorączkowym. Mówiła, że boli ją uszko i gdy naciskałam okolice ucha to się wzdrygała. Podaliśmy leki przeciwbólowe/pgorączkowe i przespała ładnie resztę nocy. Rano gdy pytałam czy ją boli ucho mówiła, że nie, ale stan podgorączkowy utrzymywał się przez cały weekend.
W poniedziałek poszłyśmy do pediatry, poza utrzymującą się lekką temperaturą żadnych innych objawów nie było. Anielka została dokładnie zbadana, włącznie z uszami. Okazało się, że w uszach zrobiły się korki z woskowiny (Ogólnie młoda miała taką tendencję od urodzenia, ale nigdy nie było większych problemów) Dostaliśmy skierowanie do laryngologa, bo osłuchowo było wszystko dobrze.
Pojechałyśmy do przychodni w szpitalu, tam Anielka miała wypłukane uszy (moja dzielna dziewczynka, nawet nie zająknęła, tylko piąstki ściskała) Lekarz po wypłukaniu jeszcze raz sprawdził uszy i powiedział, że wszystko dobrze.
Powiem szczerze, że się ucieszyłam, że to nie uszy i pomyślałam, że to reakcja na ISMIGEN.
Gorączki popołudniu i w nocy nie było, więc we wtorek Anielka poszła do przedszkola. Był to pierwszy dzień kiedy młoda została na leżakowanie, więc napisałam do cioci czy nie było problemu, żeby się położyła, w odpowiedzi dostałam telefon, że Aniela leży, ale ma temp 38,4.
Zaniepokojona w środę znów poszłyśmy do lekarza, poza gorączką nadal żadnych innych objawów.
Pani ja zbadała, osłuchowo - ok, gardło - lekko zaczerwienione, uszy - pani powiedziała, że podrażnione po płukaniu. Przepisała nam Nurofen co 8 godz. i Neosine.
Kolejne dwa dni gorączka pojawiała się czasami przed upłynięciem 8 godzin, czasami nie było wcale. Przez weekend już odstawiliśmy Nurofen, podawaliśmy tylko jak pojawiała się gorączka, a pojawiała się raz popołudniu, raz w nocy, do tego doszedł kaszel i katar.
Dzisiaj byłyśmy znów u lekarza, bo już ta gorączka naprawdę mnie niepokoiła.
Byłyśmy u innego pediatry i pani po dokładnym wywiadzie i zbadaniu powiedziała, że osłuchowo jest wszystko w porządku ale Anielka ma zapalenie obu uszu i że na pewno to się już rozwijało od tego czasu co Aniela mówiła, że ją boli uszko.
Jestem wdzięczna, że w końcu ktoś poznał co to jest. Tak na prawdę to gdyby laryngolog od razu postawił dobrą diagnozę, a nie szybko się nas pozbył to dzisiaj Aniela pewnie już by była zdrowa, a tak cały tamten tydzień przechodziła z gorączką i dopiero dziś zaczynamy antybiotyk.
Swoją drogą to później jak powiedziałam mamie u jakiego laryngologa byłyśmy, to od razu powiedziała, że to jest lekarz, który szybko pozbywa się pacjentów z gabinetu i dość rzadko zdarza mu się postawić jakąś diagnozę przeważnie wszystko jest dobrze, tak jak i w naszym przypadku.
Przez takich ludzi wiara w lekarzy jest coraz mniejsza, u nas chodziła "tylko" o ucho, ale jak wiadomo czasami chodzi i coś naprawdę poważnego i takie zwlekanie z postawieniem diagnozy może być na prawdę problemem w późniejszym leczeniu.