O tak, to był długi weekend.
Tato Anielki wziął na piątek urlop więc w końcu mogliśmy spędzić trochę czasu razem.
Czwartek zleciał jakoś szybko. Obiad u prababci, popołudniu rodzinny spacer z "podziwianiem" kaczek, a wieczorkiem na chwilę u dziadków.
Na piątek zaplanowaliśmy wyjazd do Łódzkiego Zoo. Niestety pogoda była niepewna więc odpuściliśmy. Aniela nie była zbyt szczęśliwa, więc coś trzeba było wymyślić. Padło na Figloraj w naszym mieście. Pojechaliśmy po obiedzie i spędziliśmy tam ponad dwie godziny. Oczywiście Młoda nie była zbytnio chętna do powrotu do domu, ale udało nam się jakoś ją "wyciągnąć". Aniela pełna wrażeń padła w samochodzie, a po drzemce odwiedziliśmy drugich dziadków którzy wrócili z wczasów i Aniela była już trochę za nimi stęskniona.
Sobota rano. Pogoda za oknem w sumie jak w piątek, trochę przebijało słoneczko więc zdecydowaliśmy się na wyjazd do Zoo. Pogoda okazała się w sam raz na zwiedzanie zoo. Aniela grzecznie i spokojnie chodziła(ewentualnie jeździła we wózku) i podziwiała zwierzątka. Podróż już niestety nie była tak przyjemna. Aniela śpiąca, zmęczona, nie mogła zasnąć, chciała wychodzić z fotelika. Oj trochę się namęczyliśmy, 15 min przed końcem drogi oczywiście zasnęła i spała jakieś 2 godziny.
Niedziela zleciała bardziej leniwie i w dużo większym rodzinnym gronie z racji imienin babci/prababci Anielki.
Po poprzednim poście Anielka zdecydowała się na drzemki (nie codziennie) około godz 17 więc niby dobrze, ale godzina trochę mało dogodna (K.akurat wraca z pracy, najlepsza godzina na wyjście na dwór, no i jak wstanie ok19 to idzie spać o 22, albo i po) i nie wiadomo czy cieszyć się czy nie :)
A wam jak minął weekend?
super, że weekend wam się udał
OdpowiedzUsuńAle świetny weekend :)
OdpowiedzUsuńBardzo atrakcyjny weekend... A tego tygryska nie chciała do domu?
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie :)
OdpowiedzUsuń