piątek, 27 czerwca 2014

Nieproszony gość

Nieproszony gość zawitał do nas przedwczoraj.

Zaczęło się niewinnie kilka kichnięć. Wczoraj rozgościł się całkowicie. Aniele dopadła jakaś infekcja.

Wczoraj cały dzień gile wiszące po samą brodę, oczy czerwone i łzawiące. Biedna się wymęczyła. Noc całkiem spokojnie przeszła, pomijając, że nos zapchany utrudniał swobodne oddychanie. W nocy Anielka zaczęła troszkę kaszleć i gdy przebudziła się koło 6 płakała, że ją boli gardło.
Tata zapisał nas rano do lekarza.
Katar nadal leci (chociaż wydaje mi się, że mniej niż wczoraj), oczy nadal czerwone i łzawią, gardło zaczerwienione i powiększone węzły (w sumie to prawy).
Od lekarza wyszłyśmy z receptą na antybiotyk i listą innych leków.
Wizyta w aptece zmniejszyła nasz budżet o ponad 50 zł.
Pierwsza dawka leków podana, w sumie bez większych problemów. Na szczęście Aniela nie jest z tych co to nie wezmą  żadnego leku do buzi.
Mimo choroby Aniela dzisiaj daje popalić od samego rana. Buszuje wszędzie i tylko słychać "chce hopsia, chce juuu, chce jeść, chce ciastko, chce pić, chce peppe....." i ciągle coś, a najlepiej wszystko naraz.
Chwila wytchnienia dla matki, bo młoda padła i śpi.

Niech znika ten nieproszony gość tak szybko jak się pojawił!


A wy kochane zdrowe? z tego co słyszę to sporo osób choruje.

5 komentarzy: