Nieproszony gość zawitał do nas przedwczoraj.
Zaczęło się niewinnie kilka kichnięć. Wczoraj rozgościł się całkowicie. Aniele dopadła jakaś infekcja.
Wczoraj cały dzień gile wiszące po samą brodę, oczy czerwone i łzawiące. Biedna się wymęczyła. Noc całkiem spokojnie przeszła, pomijając, że nos zapchany utrudniał swobodne oddychanie. W nocy Anielka zaczęła troszkę kaszleć i gdy przebudziła się koło 6 płakała, że ją boli gardło.
Tata zapisał nas rano do lekarza.
Katar nadal leci (chociaż wydaje mi się, że mniej niż wczoraj), oczy nadal czerwone i łzawią, gardło zaczerwienione i powiększone węzły (w sumie to prawy).
Od lekarza wyszłyśmy z receptą na antybiotyk i listą innych leków.
Wizyta w aptece zmniejszyła nasz budżet o ponad 50 zł.
Pierwsza dawka leków podana, w sumie bez większych problemów. Na szczęście Aniela nie jest z tych co to nie wezmą żadnego leku do buzi.
Mimo choroby Aniela dzisiaj daje popalić od samego rana. Buszuje wszędzie i tylko słychać "chce hopsia, chce juuu, chce jeść, chce ciastko, chce pić, chce peppe....." i ciągle coś, a najlepiej wszystko naraz.
Chwila wytchnienia dla matki, bo młoda padła i śpi.
Niech znika ten nieproszony gość tak szybko jak się pojawił!
A wy kochane zdrowe? z tego co słyszę to sporo osób choruje.
Zdrowia życzę :*
OdpowiedzUsuńU nas na szczęście nieproszonego gościa nie ma... odpukać.
Duzo zdrowia kochni!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do nas ;)
Zdrówka dla małej :)
OdpowiedzUsuńZdrówka!
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę :)
OdpowiedzUsuń