Ciekawość ok rozumiem, ale rozsądnie. Nie mówię ze nie jesteś czasem ciekawska, ale jedno to być ciekawym, a drugie to dążyć uparcie do tego by tą ciekawość zaspokoić.
Oczywiście nie chodzi mi o ciekawość typu "co słychać u moich rodziców, czy są zdrowi, jak siostra, itp"
Z racji, że zamieszkujemy jedno ze starszych osiedli, niestety nie mieszczę się w średniej wiekowej mieszkańców. Nie żebym miała coś do osób starszych, broń Boże, szanuje ich.
Ale ciekawość moich sąsiadów, a raczej części sąsiadek jest irytująca.
"Lekarstwem na nudę jest ciekawość, a na nią nie ma lekarstwa."
Oj tak nuda chyba im doskwiera dość często, chyba że im płacą "apaczowanie" ;)
Wszech wiedzące sąsiadki chcą wiedzieć wszystko. Mijam je na klatce prawie codziennie i prawie codziennie słyszę "na spacer?"
Oczywiście ta informacja nie jest zbyt wystarczająca, więc temat ciągną dalej mino mojego krótkiego "tak"
Więc słycham " a gdzie twój tata?" "w pracy? "idziesz do babci?" "co się tak wstydzisz"
To jest codzienność nic nowego, ale jak zaczyna się przesłychanie poważne to opadam.
Dziecko u dziadków, mąż w pracy, chwila dla siebie, wychodzie spokojnie pochodzić po sklepach, a tu BACH sąsiadka wyskakuje i "a gdzie ma pani dziecko? z mężem? a mąż nie w pracy?"
Chętnie bym odpowiedziała "dziecko zostawiłam samo w domu, a mąż? zamknięty w piwnicy coby nie przeszkadzał."
Ale kultura musi być :)
A że sąsiadka wszechwiedząca to wie lepiej że dziecko tak ubrane na pewno zmarznie, albo że dziś nie jest dobry dzień na spacery.
Dobrze, że w domu nas nie odwiedzają bo jestem pewna, że co do wychowania też by miały sporo mi do zarzucenia i wiele cennych rad.
Serdecznie wszystkim (nie tylko sąsiadkom) wszechwiedzącym dziękuję za cenne rady, ale sama wychowam swoje dziecko jak mi się podoba i zbędne mi są te rady. Jeśli będę potrzebowała pomocy/rady to wiem do kogo się zgłosić.
A na koniec moja mała wielka miłość
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz