czwartek, 6 lutego 2014

Second Hand - dla kogo ?

Second Hand, lumpeks, szmateks, ciucholand itp nazw jest wiele ale wiadomo, że chodzi o sklep z odzieżą używaną.
Dla kogo te sklepy, czy wstyd do nich chodzić, czy nastała moda na kupowanie w second handach?

Coraz częściej słyszy się, że znane osoby kupują lumpeksach, niby czemu przecież pieniędzy im raczej nie brakuje. Całka tajemnica tkwi w tym, że można znaleźć tam oryginalne rzeczy i co najważniejsze pojedyncze, więc jest to perełka i ma się pewność że nikt inny nie będzie w takiej samej kreacji na ważnej imprezie czy bankiecie.

My zwykli śmiertelnicy (a raczej część nas) jeszcze do niedawna omijaliśmy lumpy szeroki łukiem, bo po co wchodzić do sklepu z jakimiś szmatkami, gdzie śmierdzi i trzeba grzebać w jakiś łaszkach nie zbyt czystych. Przecież do lumpeksów chodzą biedni, których nie stać na markowe ubrania, albo nawet te "z rynku".

Sama tak myślałam aż do momentu gdy musiałam zastąpić kuzynkę właśnie w takim sklepie. Gdy poszłam tam pierwszy raz byłam w szoku. Były tam w większości ubranka dla dzieci, niewielka część to damskie i jeden wieszak męskich. Wszystko ładnie popowieszane na wieszakach, zapach też nie odstraszał. W sklepie było czysto, w powietrzu miły zapach i od razu coś się w mojej głowie zmieniło. Przez tydzień pracy w tym niewielkim lumpeksie zobaczyłam, że to nie sklep tylko dla biednych. Klientki podjeżdżały takimi samochodami, że do tej pory zostają tylko w zasięgu mojej wyobraźni. Eleganckie panie, pięknie ubrane, pachnące perfumami w najwyższej półki, kupujące ubrania dla swoich pociech, czasami także dla siebie.

Tak zaczęła się moja przygoda z polowaniem na perełki. Na początku dla mnie, później pracowałam sama w dość dużym sklepie z odzieżą używaną i tamtego czasu nagromadziłam sporą ilość ubranek dla dzieci. Po prostu nie mogłam nie kupić czegoś co tak bardzo mi się podobało, mimo że dzieci nie miałam i raczej nie planowałam w tamtym czasie mieć dziecka.
Przyznam, że uzbierało się tego trochę, ale gdy zaszłam w ciąże okazało się, że sporo ubranek już mamy. Wiadomo, że nadal kupowałam, dla małej i dla siebie.
Aniela ma 20 miesięcy i do tej pory kupujemy ubranka w lumpkach, szczególnie w jednym. Wiadomo, że kupuje się także nowe rzeczy.

Uważam, że skoro kupujemy przez internet rzeczy używane, to czemu nie kupić z lumpeksie. Wiadomo, że nie wszystko co wisi na wieszakach w sklepie jest warte naszej uwagi, bo jest sporo tzn łachów, ale są ubrania warte uwagi. Czasami tylko żałuję, że nie ma całej rozmiarówki bo bywa często tak, że coś bardzo mi się podoba ale niestety jest za małe lub za duże na Anielkę. Ale wtedy nie było by tak fajnie, bo już nie tylko my byśmy miały taką cudną rzecz;)

Lubie to uczucie gdy wychodzę ze sklepu ze sporą ilością ubranek a w portfelu nadal coś zostaje. Nie oszukujmy się ubranka dziecięce w sieciówkach nie są zbyt tanie, na pewno Aniela by nie miała tak wypchanej szafy gdybym miała kupować tylko w sieciówkach i sklepach dziecięcych. Ubrania i tak zawsze piorę nawet te nowe przed pierwszym założeniem. A to, że kupujemy w sklepach z ubraniami z drugiej ręki nikomu nic nie ujmuje, zostajemy tak samo wartościowymi ludźmi.

A tutaj ostatnio upolowane przez nas perełki.
Śliczna granatowa bluzeczka z kołnierzykiem, spodnie i nowiusieńkie buciki ;)

1 komentarz:

  1. Ja też lubię lumpeksy :)
    Kochana wstawiaj troszkę większe zdjęcia, bo trochę ciężko się dopatrzeć tych perełek. Buciki słodziutkie :)

    P.S.
    Jeśli masz ochotę wejdz do mnie na bloga, w komentarzu pewna Pani Blogerka proponuje konkurs z fajnymi nagrodami :) ja dzieci nie mam, więc raczej nie skorzystam, ale może Ty będziesz zainteresowana:)

    OdpowiedzUsuń