U nas wcale nie jest inaczej, już od tygodnia ustalone z Anielki prababcią, że przychodzimy do niej robić pączki. W drodze do babci wstąpiłyśmy po marmoladę różaną. Wchodzimy do babci a tam już ciasto wygniecione i babusia (Aniela tak mówi) czeka na marmoladę i na pomocne rączki.
Nie próżnując zabrałyśmy się do pracy i lepienia pączków.
Mamcia ładnie usmażyła i teraz można zacząć jeść. Matka że trochę kilo za dużo to za wiele nie może, ale odmówić sobie takich pączków niestety nie potrafię.
A wy jecie dziś pączki? Jak tak to SMACZNEGO
A tu mały pączuś pączkożerca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz